Do poczytania, zobaczenia.
-
Pan Pan
Płynąc wzdłuż południowego wybrzeża Hiszpanii, od czasu do czasu słyszymy tego rodzaju komunikaty. Rozglądamy się wtedy wokół siebie i zdajemy sobie sprawę z tego, jak do tej pory suche i często pomijane w szumie informacyjnym wiadomości o uchodźcach, stają się potencjalną figurą na horyzoncie obok nas. * PAN PAN – komunikat o zagrożeniu na morzu nie będącym bezpośrednim zagrożeniem życia. W tym wypadku stacja brzegowa informuje o zbliżających się…
-
I can’t see you, but I can smell you
23 września spotkała nas taka sytuacja. Wypływamy z Nazare w Portugalii. Jest to znany surfingowych spot ze względu na tworzące się tam gigantyczne fale ( największa zarejestrowana miała podobno 36 metrów). Przed nami kilkanaście godzin rejsu do Lizbony. Zamierzamy być tam nad ranem. Prognoza optymistyczna i przez większość czasu płyniemy z lekkim wiatrem w plecy. Nadchodzi noc. Piękna, gwieździsta z księżycem oświetlającym drogę. Około 4 nad ranem, od strony lądu…
-
Portugalskie pasaty
Wyruszając z Polski, właściwe aż do Francji, płynęliśmy zawsze bajdewindem, czyli pod wiatr. Sytuacja zmieniała się dopiero na Zatoce Biskajskiej ( o której jeszcze napiszemy 🙂. Później płynąc wzdłuż Portugalii na południe, trafialiśmy wreszcie na sprzyjające wiatry, tzw. portugalskie pasaty. Czyli silne północne wiatry, które niosły nas na swoich skrzydłach. I tu mamy taki filmowy smaczek z jednego z przelotów. Enjoy 🙂
-
Bałtyckie żeglowanie
Latem zeszłego roku pływaliśmy po Bałtyku. Opłynęliśmy Rugię, byliśmy na Bornholmie, w południowej Szwecji i w Danii. Większość osób, które z nami pływało było na morzu po raz pierwszy. I nie ostatni. Bardzo się z tego cieszymy. To jest bardzo przyjemne widzieć ten szczególny rodzaj zadziwienia i zachwytu na twarzy, gdy cała załoga wpatruje się w rozgwieżdżone niebo. Bałtyk ma raczej złą renomę wśród osób, które po nim NIE pływały.…
-
Rozkminki o glebie i przyjaźni
Najwyżej powiesz że się wyglebałeś – tak najczęściej zwracaliśmy się do siebie mając 12 lat i przekonując się nawzajem, by zeskoczyć z dachu na górę piachu, wdrapać się na komin czy odrzańskie wały. Wtedy największym niebezpieczeństwem, nie była złamana noga lub głowa, ale to jak zareagują rodzice. Trzeba więc było mieć dobrą i wiarygodną wymówkę. Przypadkowa gleba na prostej drodze z kościoła, brzmiała zdecydowanie lepiej, niż honorowy test na skoczność z…